1.Nigdy nie rozmawiaj z nieznajomymi
Wczesnym wieczorem na Patriarszych Prudach rozmawiała dwójka znajomych: Michał Aleksandrowicz Berlioz oraz Iwan Nikołajewicz Ponyriow (Bezdomny). Obaj związani ze środowiskiem literackim; Berlioz był redaktorem miesięcznika literackiego oraz prezesem Massolitu (organizacji literackiej stowarzyszającej pisarzy), Bezdomny-poetą. Po wypiciu napoju morelowego usiedli na ławce, gdzie byli sami i mogli w spokoju gawędzić. Ich dyskusja dotyczyła napisanego przez Bezdomnego wiersza-stworzył go on dość szybko i wyszedł mu on bardzo dobrze, Berlioz nie był jednak zadowolony. Chciał bowiem poematu, który opisywałby bezsens wiary w Chrystusa, który jego zdaniem nie istniał. Iwan tymczasem stworzył raczej utwór satyryczny, obdarzył Zbawiciela najgorszymi cechami, wyśmiał go, ale jego błąd zasadzał się na tym właśnie, że nie podważył istnienia Jezusa.
Berlioz więc, jako człowiek oczytany i nad wyraz inteligentny, zaczął opowiadać Bezdomnemu o starożytnych wierzeniach i kultach, by uzmysłowić Iwanowi bezsens wiary chrześcijańskiej.
Nagle przed literatami pojawia się cudzoziemiec, który włącza się do rozmowy, jako że uznaje ją za wyjątkowo ciekawą. Wyraża szczery zachwyt, gdy dowiaduje się, że przyjaciele są ateistami, po czym gładko kontynuuje rozmowę na temat wiary. Twierdzi, że rozmawiał z Immanuelem Kantem przy śniadaniu, kiedy to wyśmiał jego dowody na istnienie Boga. Podważa także zdanie literatów, że o życiu decyduje człowiek. Przepowiada również Berliozowi rychłą śmierć, która nastąpi poprzez odcięcie mu głowy przez kobietę.
Po tych słowach Iwan uznaje nieznajomego najpierw za wariata, a następnie za szpiega. Wtedy ten legitymuje się przed przyjaciółmi. Przedstawia się jako profesor czarnej magii, który przyjechał do Moskwy, zaproszony jako
Wczesnym wieczorem na Patriarszych Prudach rozmawiała dwójka znajomych: Michał Aleksandrowicz Berlioz oraz Iwan Nikołajewicz Ponyriow (Bezdomny). Obaj związani ze środowiskiem literackim; Berlioz był redaktorem miesięcznika literackiego oraz prezesem Massolitu (organizacji literackiej stowarzyszającej pisarzy), Bezdomny-poetą. Po wypiciu napoju morelowego usiedli na ławce, gdzie byli sami i mogli w spokoju gawędzić. Ich dyskusja dotyczyła napisanego przez Bezdomnego wiersza-stworzył go on dość szybko i wyszedł mu on bardzo dobrze, Berlioz nie był jednak zadowolony. Chciał bowiem poematu, który opisywałby bezsens wiary w Chrystusa, który jego zdaniem nie istniał. Iwan tymczasem stworzył raczej utwór satyryczny, obdarzył Zbawiciela najgorszymi cechami, wyśmiał go, ale jego błąd zasadzał się na tym właśnie, że nie podważył istnienia Jezusa.
Berlioz więc, jako człowiek oczytany i nad wyraz inteligentny, zaczął opowiadać Bezdomnemu o starożytnych wierzeniach i kultach, by uzmysłowić Iwanowi bezsens wiary chrześcijańskiej.
Nagle przed literatami pojawia się cudzoziemiec, który włącza się do rozmowy, jako że uznaje ją za wyjątkowo ciekawą. Wyraża szczery zachwyt, gdy dowiaduje się, że przyjaciele są ateistami, po czym gładko kontynuuje rozmowę na temat wiary. Twierdzi, że rozmawiał z Immanuelem Kantem przy śniadaniu, kiedy to wyśmiał jego dowody na istnienie Boga. Podważa także zdanie literatów, że o życiu decyduje człowiek. Przepowiada również Berliozowi rychłą śmierć, która nastąpi poprzez odcięcie mu głowy przez kobietę.
Po tych słowach Iwan uznaje nieznajomego najpierw za wariata, a następnie za szpiega. Wtedy ten legitymuje się przed przyjaciółmi. Przedstawia się jako profesor czarnej magii, który przyjechał do Moskwy, zaproszony jako