innymi romans z młodą aktorką. Na wieść o tym jego kuzynka zaczyna bić go parasolem po głowie, a żona Siemplejarowa wzywa milicję.
Przedstawienie kończy się ogólnym rozgardiaszem przy szatańskim dźwięku granego przez orkiestrę walca.
13.Pojawia się bohater.
Nieznajomy, który przyszedł do pokoju Iwana, prosił, by nazywać go Mistrzem. Z wielką uwagą słucha opowieści Bezdomnego o wydarzeniach na Patriarszych Prudach. Sam również trafił do kliniki przez Poncjusza Piłata. Pisał książkę o procuratorze Judei, która miała być dziełem jego życia. Mówi Iwanowi, że człowiek, którego wczoraj spotkał to szatan. Choć z początku poetę ogarnia szok, szybko przyzwyczaja się do tej myśli i uważa ją za całkowicie prawdopodobną.
Dalej Mistrz opowiada o sobie. Jest, czy raczej był (bo chce wyrzucić z pamięci swoją dawną tożsamość, twierdząc, że teraz jest nikim) historykiem sztuki, a także tłumaczem z kilku języków. Któregoś dnia wygrał sto tysięcy rubli. Wyprowadził się do sutereny, nakupował mnóstwo książek i zaczął pracować nad dziełem o życiu Poncjusza Piłata. Wtedy też poznał pewną kobietę, której imienia nie chciał jednak zdradzić Iwanowi. Zakochali się w sobie, ale związek swój musieli trzymać w tajemnicy, ponieważ oboje byli związani z kimś innym; żadne z nich nie kochało jednak swoich partnerów. Jedno było dla drugiego jedyną prawdziwą miłością.
Ukochana Mistrza, gdy dowiedziała się o jego pomyśle na książkę, zaczęła gorliwie zaganiać go do pracy: „Wróżyła mu sławę, ponaglała go i właśnie wtedy zaczęła go nazywać Mistrzem”. Czytała w kółko już napisane rozdziały albo szydełkowała czarną czapeczkę z żółtą literą „M”, z którą nigdy się nie rozstawał.
Nadszedł czas wydania powieści. Nie spotkała się ona jednak z aprobatą wydawców, a jeden z nich wydrukował dość obszerny jej fragment, który
Przedstawienie kończy się ogólnym rozgardiaszem przy szatańskim dźwięku granego przez orkiestrę walca.
13.Pojawia się bohater.
Nieznajomy, który przyszedł do pokoju Iwana, prosił, by nazywać go Mistrzem. Z wielką uwagą słucha opowieści Bezdomnego o wydarzeniach na Patriarszych Prudach. Sam również trafił do kliniki przez Poncjusza Piłata. Pisał książkę o procuratorze Judei, która miała być dziełem jego życia. Mówi Iwanowi, że człowiek, którego wczoraj spotkał to szatan. Choć z początku poetę ogarnia szok, szybko przyzwyczaja się do tej myśli i uważa ją za całkowicie prawdopodobną.
Dalej Mistrz opowiada o sobie. Jest, czy raczej był (bo chce wyrzucić z pamięci swoją dawną tożsamość, twierdząc, że teraz jest nikim) historykiem sztuki, a także tłumaczem z kilku języków. Któregoś dnia wygrał sto tysięcy rubli. Wyprowadził się do sutereny, nakupował mnóstwo książek i zaczął pracować nad dziełem o życiu Poncjusza Piłata. Wtedy też poznał pewną kobietę, której imienia nie chciał jednak zdradzić Iwanowi. Zakochali się w sobie, ale związek swój musieli trzymać w tajemnicy, ponieważ oboje byli związani z kimś innym; żadne z nich nie kochało jednak swoich partnerów. Jedno było dla drugiego jedyną prawdziwą miłością.
Ukochana Mistrza, gdy dowiedziała się o jego pomyśle na książkę, zaczęła gorliwie zaganiać go do pracy: „Wróżyła mu sławę, ponaglała go i właśnie wtedy zaczęła go nazywać Mistrzem”. Czytała w kółko już napisane rozdziały albo szydełkowała czarną czapeczkę z żółtą literą „M”, z którą nigdy się nie rozstawał.
Nadszedł czas wydania powieści. Nie spotkała się ona jednak z aprobatą wydawców, a jeden z nich wydrukował dość obszerny jej fragment, który