konsultant do spraw rękopisów czarnoksiężnika Gerberta z Aurillac. Nagle ni stąd, ni zowąd profesor mówi, że Jezus istniał naprawdę. Twierdzi, że nie trzeba na to żadnych dowodów, bo „Jezus po prostu istniał i tyle”. Aby mu uwierzyli, zaczyna opowiadać literatom historię Poncjusza Piłata, która odtąd będzie opowiadana równolegle z rozwojem właściwej akcji powieści.
2.Poncjusz Piłat
Procurator Judei wszędzie czuje woń róż, których nienawidzi. W dodatku ma silną migrenę, a musi rozsądzić podsądnego z Galilei-Jeszuę. Ha-Nocri przez Sanhedryn został skazany na karę śmierci, jednak wyrok został odrzucony przez tetrarchę. Jeszua jest wylękniony, wygląda na pobitego i zastraszanego, jednak próbuje się bronić. Mówi, że nie podburzał nikogo do zniszczenia świątyni (o to został posądzony). Twierdzi, że jest to nieporozumienie, wynikające ze złej interpretacji jego słów, które spisuje chodzący za nim Mateusz Lewita. Przedstawia Piłatowi prawdziwe intencje swoich wypowiedzi-naucza po prostu, że wszyscy ludzie są dobrzy. Nie ma złych, są tylko ci, którzy zostali kiedyś skrzywdzeni i przez to nabrali nienawiści do świata.
Jeszua leczy procuratora z bólu głowy, odgaduje tez jego myśli. Po krótkiej rozmowie, która naświetla Piłatowi całą sprawę, chce on uwolnić Jeszuę, uznając go za nieszkodliwego wariata. Niestety, okazuje się, ze to nie wszystkie zarzuty, dotyczące Jeszui. Jest on także oskarżony o obrazę majestatu cesarza. I choć Poncjusz Piłat próbuje dawać mu delikatne znaki i sugestie, by go z tego wybronić, Jeszua, gorący zwolennik prawdy, potwierdza, że mówił, iż „wszelka władza jest gwałtem, zadawanym ludziom, i że nadejdzie czas, kiedy nie będzie władzy ani cesarskiej, ani żadnej innej. Człowiek wejdzie do królestwa prawdy i sprawiedliwości, w którym niepotrzebna już będzie władza”.
2.Poncjusz Piłat
Procurator Judei wszędzie czuje woń róż, których nienawidzi. W dodatku ma silną migrenę, a musi rozsądzić podsądnego z Galilei-Jeszuę. Ha-Nocri przez Sanhedryn został skazany na karę śmierci, jednak wyrok został odrzucony przez tetrarchę. Jeszua jest wylękniony, wygląda na pobitego i zastraszanego, jednak próbuje się bronić. Mówi, że nie podburzał nikogo do zniszczenia świątyni (o to został posądzony). Twierdzi, że jest to nieporozumienie, wynikające ze złej interpretacji jego słów, które spisuje chodzący za nim Mateusz Lewita. Przedstawia Piłatowi prawdziwe intencje swoich wypowiedzi-naucza po prostu, że wszyscy ludzie są dobrzy. Nie ma złych, są tylko ci, którzy zostali kiedyś skrzywdzeni i przez to nabrali nienawiści do świata.
Jeszua leczy procuratora z bólu głowy, odgaduje tez jego myśli. Po krótkiej rozmowie, która naświetla Piłatowi całą sprawę, chce on uwolnić Jeszuę, uznając go za nieszkodliwego wariata. Niestety, okazuje się, ze to nie wszystkie zarzuty, dotyczące Jeszui. Jest on także oskarżony o obrazę majestatu cesarza. I choć Poncjusz Piłat próbuje dawać mu delikatne znaki i sugestie, by go z tego wybronić, Jeszua, gorący zwolennik prawdy, potwierdza, że mówił, iż „wszelka władza jest gwałtem, zadawanym ludziom, i że nadejdzie czas, kiedy nie będzie władzy ani cesarskiej, ani żadnej innej. Człowiek wejdzie do królestwa prawdy i sprawiedliwości, w którym niepotrzebna już będzie władza”.